niedziela, 20 lipca 2014

Chapter 33 cz.1

*Alice* 
To był Harry.
Ale jak?
-Ruszysz sie i nie żyjesz-krzyknął Harry-ale pierwsze co masz zrobic to puścić Alice.
Mężczyzna bez gwałtownych ruchów puścił mnie a ja natychmiastowo pobiegłam do Harry'ego i przytulilam go jak najmocniej mogłam.
Pozniej juz nic nie pamiętałam,poniewaz zemdlałam,słyszałam tylko dźwięk wozu policyjnego.


***


Obudzilam sie w domu,przykryta wlochatym kocem na kanapie.
-H..Harry?-zawolalam,a Harry natychmiastowo przybiegł z kuchni.
Usiadł koło mnie a następnie mocno mnie przytulił.
Ja natomiast wtulilam sie w jego umięśnioną klatę,ale po chwili go odepchnełam.
-Nie!Czekaj powiedz mi o co chodzilo z twoimi rachunkami?Jakie rachunki?wytlumacz mi to!-krzyknęłam 
-Alice spok...
-Nie Harry,wytłumacz mi to natychmiast!
-Nie wiem jak zacząć...-odpowiedział
-Po prostu mi to powiedz!
-Eh...miałem problemy z narkotykami...nie płaciłem za nie,nie miałem pieniędzy,dopiero pozniej zacząłem zarabiać,oddałem mu jak na razie polowe z tego co miałem mu oddać..jednak to było za mało...
-I to wszystko?
-Nie...
-To co jeszcze do cholery jasnej?!
-Ja także handlowałem narkotykami..i miałem problemy z dziewczynami...
-Z kim przepraszam?
-Z dziewczynami..-odpowiadał spokojnie
-To znaczy?!
-Umawialem sie z nimi,pozniej spędzałem noce,a ja je okradalem..
-Jak mogłeś...-odpowiedziałam drżącym głosem i powoli zaczelam isc s stronę schodów.
-Alice poczekaj...
-Nie!Nie powiedziałeś mi o swojej przeszłości,jak długo chciałeś to jeszcze ukrywać?
-Ja..ja nie chciałem zebys myslalam ze jestem nienormalnym człowiekiem..
-Harry...daj mi czas
-Co to ma znaczyć?-powiedział z oburzeniem i smutkiem 
-Wyprowadzam sie
Po tych słowach zamilkł.
Ja poszłam na gore,po czym spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyszłam  bez słowa.Uslyszlam tylko ciche "kocham cie" oraz "powiedz jak bedziesz chciała wrócić".
Wsiadłam do autobusu i pojechałam.
Gdzie dojechalam?nie wiem.
Ale był tam hotel,nie był taki zły wiec weszłam zapytać o pokój.

***

Dostałam klucz.
Byłam juz w swoim pokoju,Harry juz próbował sie do mnie dodzwonić,ale ja nie chciałam z nim rozmawiać,nie po tym co mi zrobił.
Rozmyslalam o tym przez cała noc,dlaczego on mi o tym nie powiedział?Balam sie ze to nie było wszystko,ze nie powiedział mi wszystkiego,jakie on jeszcze sekrety moze miec?Przeciez byliśmy tacy szczęśliwi razem.
Chciałabym go o to zapytać,ale na razie nie jest na to pora.

*Harry*
Jak ja mogłem jej tego nie powiedzieć,przez moja głupotę straciłem najważniejsza osobę w moim zyciu.
Ale nie dam jej tak łatwo odejść,zbyt bardzo ją kocham.

*** 

*Alice* 
Obudzilam sie rano i natychmiast sie ubrałam.
-Kurde-powiedziałam do siebie 

Cdn.:) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ


Mam nadzieje ze sie miło czytało :p
Ja przedwczoraj czytałam od 14 do wczoraj do 3 nad ranem darka,juz drugi raz hehe:D
Pozniej czytałam knockout i musze powiedzieć ze KOCHAM TO!!!
powiem wam ze jeszcze raz mogła bym Darka przeczytać lel:P
Polecam ten blog,ale ostrzegam!
Jesli przeczytasz darka gwarantuje ze nie zakochasz sie znowu w jakimś koledze:0 
Harry jest w nim po prostu kzjsusbshxbjajj,mi sie tak stało i niestety nie chce juz miec chłopaka,wole se znalezc jak bd miała 20 lat,moze znajdze se takiego Hazze:pp
Ale lepiej brzmi 20 i 26 lat,niż 14 i 20 xd 
Ania x


sobota, 19 lipca 2014

Chapter 32

*Alice* 
Czułam ze gdzies jade,ale gdzie?
Zadawalam sobie to pytanie milion razy w moich myślach ale nie umiałam na nie odpowiedzieć.
Zostałam wepchnięta do czarnego BMW,przez dwóch gości w czarnych garniturach,po czym jeden z nich zasłonił mi oczy czarną chustą 'cholera!'powiedzialam w myślach.
-Gdzie ja do cholery jestem?!
Powiedziałam
-zamknij sie-odpowiedział jeden z mężczyzn siedzących w aucie,znałam ten głos,tylko nie mogłam przypomnieć sobie do kogo on należał.
Nagle auto sie zatrzymało.
Słyszałam jak otwierają sie drzwi,bałam sie,spodziewałam sie najgorszego.
Wysiadłam z auta i zostałam wprowadzona do domu.Jakiego?
Nagle jeden z mężczyzn zdjął moja opaskę jesli moge to tak nazwać,a następnie ukazała mi sie willa przed oczami.
Piękna willa z diamentowym żyrandolem,wielkim kominkiem,oraz wielka skurzaną kanapą na ktorej siedziałam.
-A teraz tak,25 tysięcy albo twoj chłoptaś juz nigdy cie nie zobaczy,albo hmmm...ty juz nigdy nie zobaczysz swojego chłoptasia,wybieraj-powiedział do mnie ich 'szef' po czym popatrzył na mnie a w jego oczach pojawiła sie radość.
-A...ale co ja wam zrobilam?-powiedziałam głosem bliskim płaczu
-Ty?Ty nic,ale twoj chłoptaś tak,gdy sie nie płaci swoich rachunków to tak jest kochana-rzekł 
-To dlaczego mnie porwaliscie?-zapytałam 
-On tak bardzo cie kocha ze jest w stanie zapłacić każda cenę,jesli jednak nie zapłaci,to ty juz go wiecej nie zobaczysz,proste?proste.-odpowiedział 
Bałam sie ze to Olivier,nie chciałabym go spotkać,tym bardziej mam nadzieje ze on nie ma nic wspólnego z nimi.
-25 tysięcy albo juz nigdy nie zobaczysz twojej koleżanki,masz 2 dni..-usłyszałam,a w oczach stanęły mi łzy.
Nagle ktoś z jego współpracowników znowu zasłonił mi oczy,ale tym razem wszyscy wyszli z pokoju,a ja nie wiedziałam co sie dzieje.
Bałam sie bardzo.
Chciałam tak bardzo usłyszeć głos Harry'ego,czuc jego przy mnie,jego ciepło,jego miękkie usta delikatnie całującego moje.
Zadawaliście sobie jedno pytanie,co ja robiłam zle w zyciu ze przez takie piekło musiałam przechodzić.
Nie wiem.
Siedziałam cicho na kanapie z zawiązanymi oczami.
Nie widziałam czy jestem sama,czy mnie zostawili,czy jednak ktoś siedział koło mnie.
Nic.
Nagle głos..
Głos Harry'ego..
-Alice posłuchaj mnie teraz,przyjade po ciebie,zapłacę każda cenę,zrobię wszystko,tylko prosze powiedz cos,chce miec pewność,ze jestem tam..
-H..Harry przepraszam 
-Nie masz z...
'Rozmowa została zakończona'
Dlaczego?Dlaczego ja?Dlaczeo ja musiałam przechodzić przez to?


***




Godziny mijały,a ja nie wiedziałam co sie stanie dalej.
Miałam nadzieje ze to juz niedługo sie skończy i nigdy nie powtórzy.
Usłyszałam otwieranie drzwi,po czym zabrało mnie na ręce dwóch mężczyzn i biegiem zaniosło mnie do auta.
Po czym odjechało.
Nagle przypomniało mi sie gdy mężczyzna który był 'szefem' a przynajmniej tak mi sie wydawało powiedział o 'nie zapłaconych rachunkach Harry'ego
O co mogło mu chodzić?Czy...czy Harry miał jakieś problemy z narkotykami?O co chodzi?dlaczego mi o tym nie powiedział?
Przez mysli przepływało mi miliony pytań,a za każdym razem,dlaczego?

***

Jechaliśmy dosyć długo po czym wysiedlismy z auta.
Zostałam wyprowadzona z auta,po czym weszłam do domu,znowu.
Szybkim ruchem jeden z mężczyzn zdjął mi opaskę,ten dom był inny,zaniedbany.
-wiec bedziesz tu mieszkać przez przez dwa dni,jesli jednak twoj kolega nie przyniesie nam pieniędzy,to wiesz...miłej nocy-rzucił po czym wyszedl a ze mna został jeden z mężczyzn,który zaprowadził mnie do pokoju.
Nie było tam przyjemnie,ale na co ja mogłam liczyć.
Usiadłam na skrzypiacym łóżku i myslalam.
Nie miałam co robic a ze zapadła noc,mężczyzna który został ze mna w domu,przyniósł mi pościel.
'Bardzo dziekuje ci za to'pomyslalam sakrkastycznie.
Po czym poszłam spac.

***

*Harry*
Nigdy w zyciu nie byłem tak przerażony,miałem nadzieje ze zdobędę te pieniądze i uwolnie Alice.
Ona jest moim światem,kocham ja najbardziej na świecie.
Siedziałem i rozmyslilam kim moze byc mężczyzna który porwał moja Alice.
Nienawidzę skurwy*yna,gardzę nim,jest dla mnie nikim.
***
Rano obudził mnie telefon.
-Masz 4 godziny na zdobycie pieniędzy,jednak plany sie zmieniły,czas start.
To był on.
Jak ja miałem załatwić 25 tysięcy w ciagu 4 godzin?
Nie myślałem o tym tylko ruszyłem zdobyć pieniądze.
Pierwsze co mi przyszło na myśl to koledzy.
Matt,Devon,Zayn...
Zadzwoniłem do wszystkich osob jakie znałem.
Mam.
Mam te pieniądze.
Zadzwoniłem do 'niego'.
-Mam pieniądze,a teraz oddawaj Alice
-Nie tak szybko kolego-odpowiedział 
-Co ku*wa?
-Musisz cos jeszcz a dla mnie zrobic.
-Chyba kpisz,stary,mam 25 tysiące a teraz prosze grzecznie oddaj mi Alice.
-Powiem ci ze fajna masz ta dziewczynkę,zabawilbym sie z nia troche-powiedział a w jego głoscie słuchać było śmiech.
-Dotkniesz ją i nie żyjesz.
-Ha,ha,jutro przy starym moście o 23,jesli nie bedzie cie na miejscu,to..
Po czym sie rozłączył.

*Alice*

-Prosze wypuśc mnie dzisiaj,ona ma dla ciebie pieniądze,prosze..-łkałam
-Owszem,wypuszcze cie ale najpierw chciałbym cie bliżej poznać-powiedział 'szef' o imieniu jak sie dowiedziałam James.
Usiadł koło mnie na łóżku po czym zaczął sie przybliżać.
Coraz bliżej i bliżej.
Dotkną mojej dłoni i zaczął jechać swoimi palcami w gore.
Pachniało od niego mocnymi perfumami.
Lubiłam to,ale tylko u Harry'ego.
Próbowałam zabrać moja rękę ale za każdym razem,kiedy próbowałam on przyciągał ja coraz bliżej,az położył ją sobie na kolanie.
-Chodź kochanie,usiadz na moich kolanach nie krępuj sie,wiem ze tego chcesz.
Skarcilam go wzrokiem.
Jednak on nie dał sobie spokoju i sam posadził mnie na jego kolanach.
Obrzydzalo mnie to.
-Nie wyrywaj sie,im bardziej to robisz tym bardziej mnie kręcisz.
Nienawidzę go.
Położył swoją rękę na mojej nodze,a ja ją odepchnełam.
Nagle jak z nikąd ktoś strzelił.
W stronę James'a 





Huehuehue witam!Haha
A oto moj kolejny(krótki tak wiem nawet bardzo krótki) rozdział,na którego(niektórzy)czekaliscie!:D
Mam nadzieje ze wam sie podoba:)
Ania xx 
*za wszelkie błędy przepraszam*
CZYTASZ=KOMENTUJ

środa, 29 stycznia 2014

Chapter 31

*paej*
Wybieglam szybko z kawiarni,byłam przerażona,nie wiedziałam co sie dzieje,czy to było na prawdę?nie mogłam w to uwierzyć.Jeszcze raz rozejrzalam sie po centrum czy oby jej nie ma,ale nie.
Szybko zbieglam po ruchomych schodach,potrącając przy tym ludzi,po czym Wybieglam na podwórko
-Jezus Maria ona tam jest,ona wsiada do tego auta,jezu skad sie wzią ten gość matko boska 
Zadzwoniłam do Harry'ego;
-Harry ona...ona wsiadła do auta..znczy ktoś ją tam wepchną,Harry ja myśle ze ona..,Ze ona została porwana..,przez tego psychopate..
-boze paej bede za 2 minuty 
-ale ona ona juz odjedzie,ty..ty jej nie zdążysz uratować 
Harry sie rozłączył,niczym sie obejrzałam on stał juz na parkingu,ale niestety auta niebyło..
Harry czym prędzej wyszedł z auta po czym podbiegł do mnie
-wiesz gdzie ona jest?w która stone odjechała?
-tam w kierunku parkingu,ale,to było jakaś chwile temu,teraz nie wiem gdzie ona moze byc
-zadzwonię na policje,moze oni cos pomaga
-Nie Harry nie mozesz,przeciez zaczną sie poszukiwania..
-o to chodzi,moze wreszcie wsadza tego sk*rwysyna do pierdla,ale nie najpierw sam jej poszukam a potem dopiero podam to na policję
-nie,przeciez on moze w każdej chwili..
-nie mow tak nawet,wiesz ze nie chce zeby to sie znowu powtórzyło,musiała cierpieć a teraz nie bedzie,przeciez ona jest zbyt dobrym człowiekiem na to zeby cierpieć,ona jest taka delikatna,nie rozumiem czego ludzie robią sobie takie rzeczy,przeciez to tylko ludzie nic im nie zrobili..
Ani sie nie obejrzałam Harry zaczął płakać,płakać jak małe dziecko poniewaz bardzo ja kochał i była dla niego za bardzo ważna..nigdy nie widziałam kogos kto by tak kochał druga osobę,wiem ze on mógł by oddać za nia zycie..jestem tego pewna.



No popatrzcie wróciłam!
Z takim krótkim ale jest!Wreszcie go napisałam,teraz postaram sie pisac częściej ale niestety nie bedą juz takie długie,jednak bede je dodawać,a wiec mam nadzieje ze taki krótki chociaz wam sie spodoba,następny postaram sie zeby był dłuższy.Milego czytania:)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Ps.Jesli znajdziecie jakieś błędy to sie przepraszam,pisałam ten chapter na telefonie i czasami autokorekta mnie nie poprawia:)